06.05.2014 13:31
W kupie siła.
Jest takie, coraz modniejsze zjawisko, które objawia się na styku ekonomii i internetu, a zwie się „crowdfunding”. Nie mam zamiaru bawić się w interpretowanie tego anglicyzmu i dokonywać ekwilibrystyki słowno skojarzeniowej, wymyślając polski odpowiednik. Na wypadek, gdyby ktoś był jeszcze bardziej internetowo zacofany niż ja, wyjaśniam: W crowdfoundingu chodzi o to, że mając fajny pomysł, na realizację którego nie ma się pieniędzy, na wyspecjalizowanej platformie internetowej zamieszcza się odpowiednie ogłoszenie, zawierające materialy przydatne w przybliżeniu publiczności swojej idei. A wszystko to ma na celu namówienie odwiedzających ową platformę do jak najhojniejszego sięgnięcia „do kieszeni”, w celu wsparcia projektu. Oczywiście, w nadziei na otrzymanie pewnych korzyści w przyszłości. A czasami i nawet i dla samej świadomości, że pomogło się w realizacji ciekawego przedsięwzięcia.
Najsłynniejszy jest chyba
amerykański kickstarter. Pojawiają się tam rzeczy bardzo
różne i często w moim odczuciu nieprzydatne, ale
zdobywające spore poparcie, jak chociażby żarówki
sterowane z ajfona… Mniejsza o to, ważne że i tam zdobywa
się kasę na projekty związane z motocyklami, co podoba mi się
znacznie bardziej, niezależnie od przydatności.
W Europie
też coś takiego jest, ale nazwy nie pomnę. Znacznie bardziej
interesuje mnie to, że i w naszym kraju pojawiła się platforma
umożliwiająca zdobywanie pieniędzy na realizację niekoniecznie
biznesowo oczywistych tematów. Obok ciekawych
(chyba) przedsięwzięć społecznych, technologicznych, czy
artystycznych, pojawiają się tam tematy motocyklowe,
głównie związane z podróżowaniem.
I teraz przechodzę do sedna
sprawy. Nasz blogowy kolega Śniadanie, znany między innymi z
tego, że na 1/8 litra potrafi dotrzeć tam, gdzie inni nie
wyobrażają sobie innych maszyn, niż bawarskie mastodonty
dwucylindrowe, pojawił się na takiej
platformie.
Tym razem dosiadacz wesołego Yamaha wymyśli
sobie wyprawę wymagającą znacznych środków, które
planuje zebrać za pośrednictwem PolakPotrafi.pl. Wyprawa
jest wcale ambitna, a jej efektem ma być książka, co moim zdaniem
podnosi atrakcyjność tematu. Zwłaszcza, że facet pisać potrafi, a
terytoria przez które będzie podróżować i o
których będzie pisać, lubi i się nimi fascynuje.
To
daje niejaką gwarancję, że warto wesprzeć Śniadanie w wyprawie na
bliski wschód, chociażby ze względu na możliwość
przeczytania później jego relacji, z nieoczywistej
podróży motocyklowej, oprawionej w okładki. Zwłaszcza, że
Śniadanie pisać potrafi, a jakby komuś nie wystarczało do
stwierdzenia tego jego pisarstwo riderblogowe, to dla upewnienia
się można zajrzeć również na jego
autorski blog, przy okazji dowiadując się o kilku
wartościowych filmach.
Ale to nie jedyne fanty, jakie można uzyskać za sprawą wsparcia projektu i chociaż skutek objawiający się książką jest dla mnie szczególnie interesujący, to zestaw oryginalnych, tureckich przypraw przywiezionych wprost znad Bosforu, czy kosmetyki powstające nad Morzem Martwym też nie są do wzgardzenia.
Dlatego proszę, apeluję, namawiam i silnie sugeruję, aby wszyscy spośród nas, którzy nie tylko motocyklujemy, ale i czytamy więcej książek, niż średnia krajowa (zwłaszcza tych spoza listy bestsellerów…), weszli na stronę projektu i wsparli, nie tylko dobrym słowem.
LwG. Nie bądźmy sknerami, jeżeli nie musimy.
P.S. Śniadanie publikuje też na Kaskiemwmur.pl
Komentarze : 2
->Klurik: Wiem oczywiście, że serducho Śniadaniowego Yamaha urosło dwukrotnie. Co nie zmienia postaci rzeczy, że do tej pory tam, gdzie inni widzieli tylko GS-y i im podobne, on docierał na 1/8 litra.
Co więcej, o samej przesiadce można poczytać na Kaskiemwmur.
I mnie podoba się idea crowdfundingu i korci, coby z jej dobrodziejstw skorzystać, jednak moje pomysły są tak niszowe, że raczej z mizernymi szansami na poparcie tłumu. Ale kto wie, może kiedyś?
Obecnie to już nie na 1/8 a na ćwierci ;)
Książka jest bardzo mocnym punktem tego projektu i po przeczytaniu jednej (jak na razie, z pewnością nadrobię zaległości w tej materii) książce autorstwa Śniadania jestem żywo zainteresowany powstaniem kolejnej.
Sama idea crowdfundingu jest bliska mojemu sercu (kto wie, może też zbliży się do mojego portfela) i pokazuje jak niewiele wystarczy dać jako jednostka, żeby powstało coś interesującego.
Archiwum
- grudzień 2014
- październik 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (72)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)