Najnowsze komentarze
czopkizdup do: Wbrew prawom fizyki.
"Łamanie praw fizyki". Prawa fizy...
http://ataman.junak.net/
Zbycho_Jura do: No i wuj, że Hyosung!
Ja już o tym pisałem - ale wspomnę...
yamaha xj600n do: No i wuj, że Hyosung!
wszyscy tzw.znawcy pewnie jeżdżą a...
AAAaaaAAaa do: Czerwona gorączka.
"Ma to coś wsþólnego z gausow...
Więcej komentarzy
Moje linki

18.05.2012 22:19

No i się zesryło...

Sezon zacząłem raczej wcześnie, gdyż wychodzę z założenia, że motocykl ma się po to żeby nim jeździć od kiedy się tylko da, a nie żeby ślinić się w garażu.

W moim własnym odczuciu, dało się od 12 marca. Wtedy odebrałem maszynę od mojego mechanika i rozpocząłem regularne dojazdy do pracy (taka jest moja osobista definicja sezonu: Trwa, dopóki regularnie dojeżdżam motocyklem do pracy).

Bywało, że kiedy wschodziło słońce, jasność zastawała Czarną Ciuchcię na drodze, pośród białych od szronu pól i łąk. Bywało, że ruszałem do pracy przy minusowej temperaturze, a raz nawet w drodze zaczął padać śnieg... Wtedy też odpuściłem jeden dzień. Chociaż do pracy dotarłem, to zważywszy na nieustające tego dnia opady śniegu, poprosiłem kolegę o podrzucenie do domu.

Po drodze do cieplejszych czasów zdarzały się drobne ulewy, przetrwałem wszechobecny, zalepiający wizjer pył błotny podrywany z dróg za sprawą wszechobecnej Euro-sraczki remontowej. Bywały dni, kiedy nawet na czwórce agresywniejsza redukcja gazu powodowała uślizg tylnego koła, a mimo to w nic nie przywaliłem, nie wyłożyłem maszyny i zawsze zatrzymywałem się tam, gdzie planowałem. W końcu aura przestała przypominać uprzejmość urzędniczki skarbowej z bólem zęba, kilka razy wyskoczyłem nawet poganiać po „moich własnych” odcinkach specjalnych (zima obeszła się z nimi łaskawie), a pogoda długiego weekendu dała przedsmak pełni sezonu...

Żeby było jasne: Nie jestem żadnym hardcorem, w Finlandii widywałem takich, dojeżdżających do pracy po śniegu i łojacych powerslidami na każdym winklu (szczena mi kiedyś opadła na widok gościa na Transalpie – co on wyczyniał...). Ponadto, nie uważam się za lepszego od innych z powodu dwa czy trzy miesiące dłuższego sezonu. Są inne rzeczy, z długości których mógłbym być dumny ;-). Cel tego przy-długiego (znowu..) wstępu jest nieco inny.

Otóż, gdy już cieszyłem się wizją jazd bez syberyjskich ocieplaczy, przeciw-deszczówek i parowania okularów pod kaskiem, a w perspektywie dwutygodniowej miałem moto-wypad z braćmi w góry... Moje hamowanie silnikiem okazało się skuteczniejsze niż hamulce w czerwonej Fieście, lub refleks jej kierowcy...

Starszy pan zza kółka okazał się (póki co) bardzo uprzejmy, obyło się bez wzajemnych docinków i nieprzyjemności. Nawet poprosił, żeby mu pomóc w napisaniu oświadczenia, bo on bez okularów słabo widzi... Chyba byłem w szoku, bo wtedy wydało mi się to zabawne. Ale teraz... No ja chędożę, sezon się rozkręcił, zimne dni odchodzą, nawinąłem blisko 4 tysie w warunkach średnio sprzyjających bezszkodowości po to, żeby teraz rzucać mięchem na widok potrzaskanej XJR-y. I czekać na łaskawe pojawienie się „rzeczoznawcy” z firmy ubezpieczającej feralną Fiestę, który to „rzeczoznawca” w dupie ma terminy wyznaczone przez jego własnego pracodawcę, który to pracodawca z kolei „może mi jedynie zalecić cierpliwość”. Coś mi mówi, że mój następny wpis nie będzie o niczym miłym. Ale obiecuję, że otwartym tekstem wyłożę nazwę ubezpieczyciela.

LwG. Nie dajcie się czerwonym Fiestom.

P.S. Jak ja Wam k..wa zazdroszczę...

Komentarze : 9
2012-05-22 17:19:56 Mikkagie

Ależ oczywiście, nigdy bym nie próbował nastawać na życie Ciuchci!. Mój bandzior się już zwyczajnie nie nadawał - wyszedł z dzwona w zdecydowanie gorszym stanie niż ja ;)

2012-05-22 15:47:43 EasyXJRider

Dzięki wszystkim za słowa otuchy. Zasięgnąłem języka na temat ubezpieczyciela i powodowany opinią o nim i jego metodach, przekazałem sprawę odpowiedniej firmie. Czekamy na ruch ubezpieczalni, sprawę oczywiście opiszę. A Czarna Ciuchcia ma u mnie dożywocie, co nie wyklucza drugiego moto :-)

2012-05-22 15:18:05 Mikkagie

Ubezpieczyciel na wypłatę odszkodowania ma 30 dni od zgłoszenia szkody i nic się nie da z tym zrobić. Mi po dzwonie wypłacili 27 dnia, a 28 już objeżdżałem nowy motocykl ;) Nie będzie tak strasznie ;)

2012-05-21 13:47:43 MaxDaro

Ja natomiast wpierniczyłem się w dobrze znaną mi dziurę na dobrze znanym mi odcinku drogi ponieważ farmer miał w dupie to ze ciągnie przyczepe która to podczas pokonywania zakrętu częściowo znalazła się na moim pasie, odruchowo szukając sobie miejsca znalazłem się na trajektori tejze dziury. Przednie koło jakoś sobie poradziło za to tył podbiło do góry,po wylądowaniu moto postawiło bokiem a dalej to już wiecie co się dzieje. Całe szczęście ze prędkość była nieduza i moto straciło prawa stronę a ja dumę ale i kolejne doświadczenie nabyte wraz z kilkoma silnikami. Ciesz się ze wszystko się tak skończyło, części dla siebie na akegroszu niekupisz, a nawet jak coś znajdziesz to do moto wychodzi taniej, mi niewątpliwie gnaty i skórę uratowało kombi i buty, natomiast wiadomo, portfel nie studnia i dno ma. Powodzenia dla wszystkich którzy zapoznali się z moto literkami "f" i "G" fizyka i grawitacja to jedno i to samo nigdy oddzielnie i zawsze boli jak się o tym zapomni.

2012-05-21 00:48:00 dawid etc.

Nie martw się, z motocyklami tak już bywa, że skubane z własnej lub innych fiest woli stają na chwilę w sezonie. No, po prostu sezonowość tak ma (nawet przy najdłuższym sezonie). Ty dzwon, ktoś gleba, a jak mnie z nieznanych powodów przedni błotnik odłączył się od pozostałej części maszyny i poleciał w przód 20 metrów (banalne), to też się okazało, że cały lipiec z głowy. Jeszcze zaliczysz pocenie się pod ubrankiem w tym roku, gwarantuję :) Uważaj z podawaniem nazwy, zbierz atuty, żeby nie szorować korytarzy sądów, chyba że masz dobrego prawnika, albo - daj Panie - sam nim jesteś. Trzymaj się.

2012-05-20 13:14:41 Freestyle431

Siemka. Tak samo jak Ty zaczynam sezon szybciej i kończę go później niż inni. Zdążyłem pojechać na rozpoczęcie do Mnikowa z sąsiadem i znajomymi, a następnie 2 tyg później zaliczyłem dzwon... Teraz najładniejsza pogoda, żeby smigać na moto, na dworze słychać ryk rzędówek i V-ek, a ja siedzę w domu i wpatruję się w rozwalony sprzęt... Na szczęście (lub NO, BO INACZEJ TO...) moto wiele nie ucierpiało (jeśli można to tak ująć) i w kolejną trasę wyruszę już przyszły weekend... Mimo wszystko boli portfel i duma. :)) Pozdrawiam, życzę szybkiego powrotu na moto i szerokości, kolego. :-)
Mito 125 rider ;))

2012-05-19 21:42:24 MotorheaD

życzę szybkiego powrotu na nasze drogi.
3maj się!

2012-05-19 16:13:48 S-Fighter

Oh Shit!! :-( Trzymam kciuki.

2012-05-19 14:10:53 MisiekGT

Łączę się z Tobą w bólu i współczuję. Powodzenia w walce z ubezpieczycielem.

  • Dodaj komentarz