Najnowsze komentarze
czopkizdup do: Wbrew prawom fizyki.
"Łamanie praw fizyki". Prawa fizy...
http://ataman.junak.net/
Zbycho_Jura do: No i wuj, że Hyosung!
Ja już o tym pisałem - ale wspomnę...
yamaha xj600n do: No i wuj, że Hyosung!
wszyscy tzw.znawcy pewnie jeżdżą a...
AAAaaaAAaa do: Czerwona gorączka.
"Ma to coś wsþólnego z gausow...
Więcej komentarzy
Moje linki

23.05.2012 21:57

Najlepsze Moto Świata!

Cóż, likwidatorowi zwanemu omyłkowo rzeczoznawcą nie spieszy się, w związku z tym nie za bardzo jest o czym pisać w kwestii przygód podzwonnych Czarnej Ciuchci... A że nie potrafię ująć ciszy w temacie w więcej niż dwa słowa (cisza w temacie), to napiszę o czym innym.

Każdy z nas to zna, te dyskusje o wyższości jakiejś maszyny nad inną i nie chodzi tutaj o wybór pierwszego sprzętu w karierze. To akurat jest oczywiste: Tylko litrowy supersport, najlepiej z turbiną, kompresorem i instalacją wtrysku NOS. W zasadzie każdy kto zrobił prawko (niezależnie od kategorii) powinien przejeździć pierwsze minimum 2 lata i 30 tys kilometrów taką właśnie maszyną (ale bez kontroli trakcji), zanim wsiadłby do czegokolwiek innego i spłodził potomków. Mielibyśmy luźniej na drogach, a zapewne i bezpieczniej. Taki czysty darwinizm w wydaniu motoryzacyjnym.

Mniejsza o pierwsze moto, zajmę się bezwzględnie najlepszym moto, czyli będę lać wodę w temacie wyższości świąt jednych nad innymi. Na początek kilka obrazków:

Stoję ja sobie pod światłami, po chwili na pole position dołącza, dajmy na to Hajka... No i co lepsze, hiperplastik czy neoklasyczne kowadło?

Przeciskam się ja powolutku pomiędzy samochodami, a w lusterkach rośnie (bardzo szybko) obraz jakiegoś sprzęta. Zjeżdżam w pierwszą lukę i przepuszczam... ER5 – no i co lepsze?

Czasami odwiedza mnie brat, na swoim oczojebnie żółtym Dukacie i gdy tak stoją sobie te dwie maszyny komin w komin, kto zawyrokuje czy lepszy japoński młot, czy włoski rapier?

Z kolei szef brata zapamiętale ujeżdża dwugarne ekstraktory plomb marki HD, jakby się nam zdarzył znajomy na jakimś supermoto, byłaby pełna rozpiętość typoszeregu.

Można by tak długo, ale chwilowo koncept mi się urwał, dla tego tu zaprzestanę wyliczania przykładów obrazujących problem. Zaznaczam, że pytanie „ale do czego najlepsze” nie ma znaczenia, bo kombinowanie, czy lepsza Yamaha Warior, czy duży Intruz będzie jedynie „przesunięciem linii frontu” na trochę zawężone poletko.

Czyli po całości: Jakie jest najlepsze moto świata? Cóż, jak dla mnie ciężka sprawa, a to zapewne za sprawą mózgownicy spaczonej ścisłym podejściem do rzeczywistości i obciążeń zawodowych. Jako ścisłowiec z urodzenia, a technicznie ukierunkowany z wyboru, mam słabość do dwukołowych wytworów techniki motoryzacyjnej w ogóle. Po prostu podobają mi się wszystkie motocykle, jak leci. No, z kilkoma wyjątkami, ale o tym może na koniec.

Po prostu każdy typ motocykla za coś tam da się lubić i czymś urzeka.

  • Supersporty lubię za technologię i sport.

  • Włoszczyzne za dizajn.

  • Nakedy za brak bólu pleców i to, że są nakedami.

  • Musclebajki za wariactwo leżące u podstaw ich koncepcji.

  • Hiperbajki za niedorzeczność i dreszcz towarzyszący odpalaniu.

  • Choppery za szyk i chrom.

  • Supermociaki za zabawowość.

  • Wszelkiej maści retro za nostalgię i żeberka silników niebędących fałkami.

  • Wszelkie fałki za to, że są fałkami.

I tak dalej, lubię naprawdę prawie wszystko i choćbyście torturami mnie zmuszali do dokonania wyboru, szybko usłyszelibyście pierwsze lepsze kłamstwo – dla oszczędzenia sobie mąk (nie lubię być torturowany).

W zasadzie, tak było do czasu, kiedy tu i ówdzie ma mojej czuprynie zaczęły pojawiać się pierwsze siwe włosy. (Zawsze to lepsze, niż łysienie, ale zważywszy na zapamiętanie w ich usuwaniu przez moją seksowniejszą połówkę, jednak grozi mi to drugie...). Wraz z nabywaniem zewnętrznych oznak wieku dojrzałego, nabrałem też do wielu rzeczy dystansu. Takiego, który można podsumować dwoma słowami: „mam wywalone”. A wraz z tym nastawieniem, przyszła odpowiedź na postawione na początku pytanie: Najlepszy motocykl na świecie to ten, który we właśnie mijającej chwili daje mi najwięcej frajdy! I tyle. Pozostałą część dyskusji uważam za niepotrzebne i karygodne marnowanie czasu potrzebnego do opracowania kolejnego piwa.

Na koniec, jeżeli kogoś zainteresowało, nie lubię:

  • Goldasów – bo nie są Valkiriami.

  • Harych tak bardzo starających się dogonić Goldasa, że przestają być Harymi.

  • Diavela – nie jestem w stanie zrozumieć zachwytu nad czymś czego nie ma (chodzi o urodę). No, nie podoba mi się i tyle.

Jednak zważając na zasobność portfela, powyższe nielubienie ma charakter czysto akademicki i w dającej się przewidzieć przyszłości, takim pozostanie.

LwG. I dbajcie o swoje fabryki hedonistycznej radochy.

Komentarze : 7
2012-11-08 14:21:31 EasyXJRider

->Ruff Rider: Nie jeździłem diavelem i pewnie nie będę miał okazji, w dającej się przewidzieć przyszłości. Napisałem jedynie o moich odczuciach estetycznych. Na prawdę mi się nie podoba i nie ma tu znaczenia, jak jeździ. Np. Bardzo podoba mi się stary v-max, choć jeździ się nim średnio. Nowy też mi się podoba, niestety nie wiem, jak się tym jeździ. Albo jeszcze inaczej: Venus Wiliams albo Martina Navratilowa mi się nie podobają, chociaż to świetne tenisistki.

2012-11-08 13:50:03 Ruff Rider

Generalnie i w ogóle zgoda. Sam jestem zakochany w mojej SVce mimo, że jeździłem niejednym motocyklem od niej szybszym, nowszym, wygodniejszym, bardziej turystycznym, praktyczniejszym, bardziej lansiarskim itd.

Ale z Diavelem muszę zakrzyknąć: bładzisz! :D

Gdyż albowiem ponieważ nim jeździłem. I mimo sceptycyzmu w typie "jak takie dziwne coś może w ogóle być fajne, do czego to to niby służy etc." po przejażdżce uznałem go za świetny motocykl. Mimo, że niby celuje w półkę cruiserów czujesz się na nim jak na golasie i taką też ma zwinność. Hamuje i przyspiesza jak sport. Jedynie koniec pleców mnie lekko na nim bolał, ale to raczej od nieprzyzwyczajenia do takie pozycji.

Może i sam bym go nie wybrał, bo aktualnie skłaniam się bardziej gdzieś w kierunku supermoto, ale z cała pewnością nie zasłużył na pogardę! :)

Pozdrawiam.

2012-05-26 02:17:31 MisiekGT

@ EasyXJRider - Motorower może jeździć max 45 km/h i coś mi się kołacze po głowie, że powyżej tej prędkości przez kodeks jest traktowany jako motocykl (nie bić, jeżeli bredzę, późno już jest). Reasumując codziennie wsiadam na skuter, jadę motocyklem i zsiadam z motoroweru. Normalnie Alicja w Krainie Czarów ;))) Powodzenia z odbudową, trzymam kciuki.

2012-05-25 23:13:23 EasyXJRider

->MisiekGT. Motorower (popularnie:skuterek) to nie motocykl. To nie szowinizm, tylko przepisy prawa o ruchu drogowym. A skuterki jako takie też są fajne. Czasami śmigam po wiosce żółtym sliderem mojego rodziciela. Zacny sprzęcik.
->MotorheaD: Racja, połączenie nakeda, muclebika i retro. Miodzio. Dla tego odbuduję Czarną Ciuchcię, choćby i rok to zajęło.
->S-Fightr: Tak!

2012-05-25 07:58:48 S-Fighter

Czyli najlepszy jest ten, który właśnie mam pod tyłkiem :-)

2012-05-24 08:03:28 MotorheaD

Kowadło najlepsze :D

2012-05-23 22:50:11 MisiekGT

Hmmm... Dzieki Tobie zrozumialem, jak za*ebistym sprzetem latam (mimo, ze moja kategorie pominales dyplomatycznym milczeniem :-) )

  • Dodaj komentarz