23.07.2012 22:41
Kraina KSU
Zapewne wyjdzie ze mnie typowy niedzielny turysta, czyli popularna „stonka” (tak się takich nazywa na Kaszubach), ale nic na to nie poradzę, że Bieszczady kojarzą mi się właśnie z tą muzyką. Śmiało bywalcy i tubylcy bieszczadzcy, możecie się ponaigrywać. Nic nie poradzę na swoje małe infantylizmy. Poza tym, Arch Enemy czy Slayer nie pasują mi do Bieszczad, choć ogólnie pasują bardzo. O.K. Mniejsza o muzę, wracam do tematu.
Chciałem tam pojechać, w zasadzie od zawsze, a tak dokładniej od początku liceum (czyli też od dawna). Udało się raz zaraz po studiach, z moją żoną (a wtedy jeszcze nie-żoną). Było to w czasach, kiedy Na świecie nie było żadnego z moich szkodników, ani nawet Czarnej Ciuchci, a jej siostry występowały w wersji 1200... Dziadek Gix już był (aż tak stary nie jestem) i śmigał zapewne gdzieś po austriackich Alpach. Od tamtej pory zwiedziłem fiordy, widziałem klify Dover, Niagarę (od tej lepszej strony), oraz kilka innych fajnych miejsc i chyba nadszedł czas, aby znowu zobaczyć „zielone wzgórza”. A przy okazji pojeździć tamtejszymi drogami.
Plan jest prosty. Razem z Robsonem (alias Franek) ruszamy z Gdańska w piątek, prosto z pracy. Nie mamy żadnej rezerwacji, ani szczegółowego planu. Plan ogólny przewiduje nocleg z piątku na sobotę gdzieś w okolicach stolicy, pojawienie się gdzieś w Bieszczadach około sobotniego południa, pojeżdzawki różnorakie do niedzieli wieczór, powrót w poniedziałek, a może wtorek... Ale przez Lublin...
Tak, wiem. Żadna to wyprawa, ot pojeżdzawka właśnie, dłuższa odrobinę niż moje „dróżki na pół nóżki”. W zasadzie różnica taka jak być zaproszonym na kolację albo kolację ze śniadaniem i znów doczekać kolacji... Znaczy, mi to akurat pasuje :-)
A jeżeli tym dwóm, co wiedzą o co chodzi też pasuje, to są Ci dwaj proszeni o nadesłanie swoich namiarów jako komentarzy (odwdzięczę się tym samym), celem ustalenia koordynat spotkania. Z tego też powodu (wyjątkowo) komentarze do tego wpisu będą wymagały mojej akceptacji. To tak, żeby maili i telefonów nie podawać do publicznej wiedzy. Obiecuję, że wszelkie inne „puszczę wolno”, nawet te niepochlebne - a co, taki gieroj jestem, co hejterom się nie kłania ;-)
LwG. Do zobaczenia w trasie.
UWAGA, WSZYSTKIE WPISY OD TERAZ WCHODZĄ Z AUTOMATU! (Ci co mieli, dali namiary)
Archiwum
- grudzień 2014
- październik 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (72)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)