19.01.2013 12:16
A w garażu...
Jednak zanim zapełnię dziesięć
miejsc mojego „garażu marzeń”, tytułem wstępu dwie
sprawy. Na początek uzasadnię moją fascynację wnętrzami garaży,
które są czymś więcej, niż tylko przechowalnią
pojazdów – a które to bywają odbierane jako
przerost formy nad treścią. Oczywiście, funkcja przechowalnicza
pełni tutaj rolę definicji, coś jak warunek konieczny
wystarczający w matematyce. Nie mniej zdarza się, że poza
motocyklizmem mamy też i inną pasję, na przykład wnętrzarstwo,
ogrodnictwo, czy cokolwiek. Nie widzę powodu, aby nie stworzyć
sobie miejsca, w którym da się połączyć nasze
zainteresowania. Odzwierciedleniem tego podejścia był właśnie
pierwszy z przytoczonych przykładów.
Z
kolei posiadając maszynę, która poza frajdą z jazdy miałby
też walory dzieła sztuki, chciałbym móc ją oglądać nie
tylko przez tą chwilę pomiędzy otworzeniem garażu, a usadowieniem
się w siodle. Sposobem na zaradzenie tej „wizualnej”
tęsknocie był drugi przykład, rozwiązujący też kłopot zbyt
długiego przesiadywania w garażu.
No i jeszcze jedno, drobne wyjaśnienie. W komentarzach zauważyłem
łączenie funkcji garażu z przydomowym warsztatem i o ile jest to
poniekąd naturalne, ja nie przepadam za takim zlepkiem. Wolę,
jeżeli garaż (niezależnie od formy) pozostaje miejscem postojowym
dla mojej maszyny, a sam warsztat to już inna bajka.
A teraz... Dalsza część wpisu przeniesiona na Kaskiem w Mur. Zapraszam.
Komentarze : 13
->EasyXJRider: Myślę, że masz rację. W Europie nie było dla nich miejsca, z takich czy innych powodów, ale tam mogli zacząć życie od nowa. Taka możliwość jest chyba największym wyzwalaczem tego, co w ludziach dobre.
Ale, ale! Przypomniałem sobie o czymś :) Polacy nie gęsi i swą twórczość mają:
http://www.youtube.com/watch?v=x6H85GhCetw
->Rave1337: Dzięki wielkie.
->Klurik: Również dzięki i również wielkie. A co do skłaniania innych do czegokolwiek, to chyba mnie przeceniasz.
W kwestii eksploracji wszelakich, kwestia trudności traci znaczenie, jeżeli jest "chcenie". A z inżynierskiego punktu widzenia, trudniej jednak jest na drugą stronę Księżyca...
->Gronostaj: Wyspiarstwo to jedno, a pochodzenie ludności to drugie. Kiedyś na te wyspy zsyłano nieprzystosowanych do życia w ogłupionym i spacyfikowanych społeczeństwie - czyli często jednostki najbardziej twórcze i innowacyjne. A że to nie daleka północ i klimat do życia całkiem znośny, to takie są skutki wiele pokoleń później.
->EasyXJRider: Dzięki i polecam się Twojej pamięci :)
Fenomen nowozelandzkiej wynalazczości był poruszony we wspomnianym dokumencie. Sami bohaterowie opowieści tłumaczyli to lokalną wyspiarską kulturą, w której ludzie po prostu musieli nauczyć się majsterkowania, naprawiania i wytwarzania wszystkiego na miejscu, gdyż dobra wszelakie oraz części zamienne były zawsze odległe o dziesiątki tysięcy mil.
@EasyXJRider
Bardzo interesujący wpis. Sprowokował u niektórych sentymentalne podróże wgłąb siebie, a to nieczęste zjawisko. Coś jak eksploracja naszej matki Ziemi i jej zakamarków, która okazuje się być trudniejsza od zaglądania na ciemną stronę księżyca.
@sniadanie
Yamahowo :)
Co bym widział u siebie?
Zacząłbym od odszukania i odkupienia swojego pierwszego moto
Suzuki Intruder VS800 - byliśmy razem w wielu fajnych miejscach i w końcu naprawiłbym te drobiazgi których nie zdążyłem
H-D Dyna Wide Glide 2010 - obecny, ale że to garaż marzeń więc z wydechem Jekyll & Hyde i zmienionymi kilkoma detalami
Boss Hoss LS3 lub konstrukcja od V8 Choppers - są lekkie trudności z jazdami testowymi u nas i ciężko powiedzieć który
KTM 350 Freeride - do zabaw wszelakich
Przyczepka samochodowa, bo czasem trzeba pojechać katamaranem, ale moto by się zabrało.
->Śniadanie: Wierność stajni zadziwiająca.
->Gronostaj: Co do dokładnych danych, niedługo będę miał niezłe kompendium wiedzy w temacie. Wtedy dam znać. Poza tym, coś jest w tej Nowej Zelandii: Britten, najszybszy Indian świata (też w przydomowym warsztaciku), że o żeglarstwie i doskonałych samoukach konstruktorach jachtów regatowych nie wspomnę (też zaczynali w przydomowych szopach)...
A w przydomowym warsztacie można na prawdę wiele, tylko trzeba mieć czym i kim, no i pomysł trzeba mieć. Pozdrowienia z warsztatu (przydomowego), muszę się zwijać, bo koza wygasa, a nie chce mi się po zapas węgla już iść.
No i pozdrawiam mojego jedynkoklikacza, mam nadzieję, że Ci pomogło.
->EasyXJRider: Mój spokój został ponownie zburzony, gdy oglądałem film dokumentalny o konstruktorze oraz o budowie tego cuda. Przeczytać, że w warunkach domowych sami zaprojektowali, wykonali i złożyli 6000 elementów, to jedno. Ale zobaczyć, jak się klei owiewki z włókna węglowego lub odlewa tytanowy blok silnika w malutkim warsztaciku przydomowym, to już zupełnie inna para kaloszy :O
Rzeczone zdjęcie przedstawiało motocykl z lewej strony, tak więc dopiero teraz zobaczyłem jak wygląda wydech. Podobno robili go 80 godzin. Wierzę na słowo, mi chwilę zajęło samo rozgryzienie, co płynie skąd i dokąd :)
Wiesz może, ile ten silnik generował momentu obrotowego? Nigdzie tego nie mogę znaleźć, tak na oko i chłopski rozum wyszło mi pomiędzy 80 a 100 Nm, ale wolałbym mieć sprawdzoną i dokładniejszą informację, żeby odnieść się do ówczesnych i teraźniejszych przecinaków.
A (nie)rzetelność dziennikarska to osobny temat, byle news był. Akurat oglądam sobie w wolnych chwilach zaległe MotoGP 2012. Mam setny ubaw, gdy prowadzący produkują się z mądrymi minami na temat, kto w przyszłym sezonie będzie gdzie jeździł, albo dlaczego w danym wyścigu poszło tak, a nie inaczej :D Oj, częściej błądzą po omacku, niż zasługują na miano ekspertów ;)
Ale, aby oddać im sprawiedliwość - komentują dobrze. Przede wszystkim umieją zbudować klimat wyścigu, zamiast recytować daty, wyniki i nazwiska w czasie dramatycznej walki na ostatnim okrążeniu.
Myślałem jakieś piętnaście sekund w temacie już dawno przemyślanym.
Yamah YBR 125 Custom - za spryt.
Yamah Super Tenere - za myk.
Yamah Midnight Star - za lans.
->Arafat1987: Dzięki. Czekam na Twoje typy.
->Wierny czytacz: Britten, to strach przed nim jemu podobnymi spowodował kombinowanie "wielkich" przy regulaminach, co teraz odbija im się czkawką.
Gdybym nie był sentymentalny, ani Iż, ani WLA by tu nie zagościły.
->Gronostaj: O Brittenie usłyszałem po raz pierwszy, kiedy jeszcze ujeżdżałem motorynkę. Przedstawiający go dziennikarze twierdzili, że pochodzi z Australii... Poza tym cieszę się, że udało mi się zburzyć Twój spokój ;-)
->S-Fighter: A niby czemu miałoby być tanio, przecież to marzenia, a tutaj księgowi nie mają wstępu.
Bimota... Laverda.... Britten..... Pięknie, chociaż bardzo drogo marzysz...
Wraca sobie człowiek spokojnie z narciarskiej oślej łączki, włącza ten diabelski Internet i od razu, na starcie, no po prostu musi rzucić rodowym zawołaniem Awruk! Ale po kolei.
Dawno, dawno temu wpadło mi gdzieś w oko czarno-białe zdjęcie pewnego motocykla. Że był to motocykl, poznałem po dwóch kołach i silniku, reszta nie przypominała niczego, co normalnie kojarzy się z tym pojęciem. Zafascynował mnie bez reszty, niektóre detale jasno sygnalizowały przeznaczenie, innych mogłem się tylko domyślać. Godzinami mogłem sobie wyobrażać, jak by na nim układały się smugi dymu w tunelu aerodynamicznym, jak pracuje nietypowe zawieszenie, jak może brzmieć gang jego silnika.
Koniecznie chciałem się coś więcej o nim dowiedzieć, niestety zdjęcie nie było podpisane, a ów twór nie posiadał żadnego dającego się zidentyfikować logo. Pytani ludzie nie kojarzyli, co to może być, podane tropy okazały się być fałszywymi, a bez jakiejkolwiek nazwy czy słowa kluczowego, Internet milczał.
I gdy już się pogodziłem, że taki stan rzeczy pozostanie na zawsze, stał się cud! Czytam o Twoim garażu marzeń. Niektóre maszyny są mi dobrze znane, inne mniej, ale niektóre nazwy widzę po raz pierwszy. Posiłkuję się więc zdobyczami cywilizacji, aby nadrobić stracony czas i rozjaśnić mroki niewiedzy, coby sobie wyobrażenie o Garażu akuratniejsze wyrobić. Wpisuję nazwę, wciskam enter i ekran zalewają zdjęcia i opisy. Awruk! Awruk! Awruk! To ON! O żesz w mordę, jasny gwint! Nic dziwnego, że Go nikt nie kojarzył, zbyt wiele ich nie zbudowali... Nareszcie zagadka została rozwiązana, a ja mam lekturę na długie zimowe wieczory :) Tak, to zdecydowanie jest pozycja obowiązkowa w moim garażu marzeń.
Reszta jest już bardziej prozaiczna:
MZ 251 (koniecznie jasno-niebieska!), gdyż to od niej złapałem bakcyla w wieku lat trzech
Junak M10 za dźwięk silnika i kultowość
Honda NSR500 za silnik, czadowy poczwórny wydech i bezkompromisowość starych dobrych czasów
Suzuki Hayabusa - dla samej przyjemności posiadania, do dalekich wojaży, poza tym ta pokraka mi się podoba
Kawasaki ZX-6R 636 2013 - z powodów estetycznych oraz fascynacji jego niestandardową pojemnością
Aprilia Tuono V4 APRC - tak, to nie pomyłka :) Niezależnie od tego, co pisałem o elektronice, w jakiś niezdrowy sposób jara mnie ta maszyna. Jak motocyklowy odpowiednik F-16 lub tygrys, który daje się głaskać i drapać za uchem tylko dzięki temu, że ma elektroniczną obrożę, po zdjęciu której z przyjemnością by mnie zeżarł przy pierwszej okazji
Triumph Speed Triple - w mojej opinii najpiękniejszy naked, no i ta nazwa...
cokolwiek, co wyszło spod ręki Shinyi Kimury - tu nie będzie uzasadnienia :)
Oprócz tego mam dwa bliżej niesprecyzowane "typy", morze nie jakieś wielkie marzenia, ale fajnie by było mieć i takie na stanie:
maszyna terenowa - może enduro, może supermoto, może cross, do radosnego upalania w dziczy (z dala od szlaków i parków narodowych - żeby nie było!), może KLX 250? Akurat lubię zielony kolor :P
pyrkacz z koszem bocznym - dla powolnego wożenia tych, których nie można wozić szybko i "na plecaku", a i w zimie może by udało się nim co zwojować?, tu mógłby podejść Ural Patrol, a może jakiś klasyk po renowacji?
Z Twojego Garażu, zmałpowałbym jeszcze XJRa i Bimotę (również wcześniej mi nieznaną), obie za niebywałą urodę i walory jezdne (przynajmniej jeśli wierzyć tym, co próbowali). 13 miejsc w garażu plus czternaste "otwarte", coby to zły urok odżegnać ;)
Ale się rozpisałem! Znalezienie imienia TEGO motocykla nakręciło mnie daleko w czerwone pole :) Dziękuję również za wyczerpującą odpowiedź na moje pytanie :)
A marzenia... Akurat wczoraj przyuważyłem taką sentencję: "wspomnienia przenoszą nas w przeszłość, marzenia - w przyszłość".
Britten ze względu na pochodzenie pasuje do garażu jak ulał, choć ze względu na to czego dokonał powinien zasiąść na tronie. Jest królem za dokonania, a nie " z bożej łaski" koncernowej :D
W moim garażu jest więcej "komuny"
Junak któremu można policzyć obroty na jałowym
Jawa/CZ 350 za dźwięk i wspomnienie dzieciństwa na wsi.
MZ 250 Trophy ( motocykl Taty, pierwszy jaki kojarzę w życiu )
MZ 251 "nauka jazdy'"
Chyba zbyt sentymentalny jestem, ale za to tanio marzę ( planuję :D )
Garaż zajebisty ;) kiedyś jak znajde chwile to stworze swój. A i to są święte słowa " I pamiętajcie, życie samymi marzeniami jest tak samo do dupy, jak życie bez marzeń." . Pozdrawiam
Archiwum
- grudzień 2014
- październik 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (72)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)