09.12.2013 22:21
Koza znów buzuje.
A koniec jazdy oznacza, przynajmniej u mnie, początek sezonu grzewczego w warsztacie. Zachłanna „koza” znów łyka węgiel wiaderkami, każąc cholernie długo czekać na zagotowanie wody na herbatę. Za pośrednictwem nie najlepszych głośników Arch Enemy obwieszcza moją słabość do kobiecych wokali, Korpiklani przypomina mi dłuuuugie proste Finlandii, a KSU odświeża bieszczadzkie krajobrazy. Tak, nastała zima, a wraz z nią sezon warsztatowy.
Właśnie z tego powodu, a także za sprawą przygody kończącej nieco przedwcześnie sezon drogowy, doprowadziłem Dziadka Gixa do daleko posuniętego negliżu. Cóż, to co planowałem na następna zimę, trzeba będzie zrobić teraz.
Maszyna stoi sobie i wygląda, niczym materiał na urodzonego w szopie streetfightera, a ja powolutku, przy pomocy jakiegoś żrącego świństwa w sprayu, o nutach zapachowych wrednego cholerstwa z przewagą akcentów wody amoniakalnej, usuwam wszystkie warstwy lakieru z tych plastików, które przetrwały wspomnianą przygodę, oraz pozostałych, jakimś cudem wyszukanych w sieci. Wszystko to mocno wydłuża oryginalną listę prac planowanych do przeprowadzenia przy Gixie, które obejmowały głównie mechanikę. No, ale jak się jeździć nie umie, to się ma więcej roboty.
Czarna Ciuchcia również nie odpoczywa w pokoju, i pewnie jeszcze w tym roku silnik wróci do, nieco zmodyfikowanej, ramy. A ta ostatnia nie wygląda aktualnie zbyt okazale, zwłaszcza po pozbawieniu części odpowiedzialnej za podpieranie siedzenia pasażera i zadupka. Przygotowując ten pancerny kawał stali do lakierowania, zaszalałem nieco i zamiast po prostu go wypiaskować, dałem go do szkiełkowania.
Rama po szkiełkowaniu, bez porównania z piaskowaniem.
Efekt niesamowity do tego stopnia, że przez pewien czas rozpatrywałem polakierowanie gołej stali czymś bezbarwnym, tak mi się spodobała faktura powierzchni. Ostatecznie postanowiłem trzymać się planu, czyli rama będzie matowo – czarna. Ale tej faktury i tak szkoda... A tak przy okazji:
Kto zgadnie, po co mi te wycinanki?
Cóż, niewątpliwie mam co robić. A jak już tak sobie robię, to przy tej robocie również sobie myślę. A myślę o kolejnym sezonie. A z tego myślenia wynikają same głupie pomysły, jak zawsze zresztą. Bo przecież wiadomo, że wszystko co głupie, to z myślenia. A konkretnie, roi mi się jakiś dłuższy wyskok, coby przed nadciągającym wielkimi krokami kryzysem wieku średniego zdążyć i planowaną od bodajże pięciu lat, wycieczkę zrealizować. Drobne osiem i pół tysiąca kilometrów, w szesnaście dni powinno się chyba udać?
A, że nieśmiałe pomysły na trzecią maszynę zostały zamordystycznie stłamszone, wycieczka może się odbyć jedynie na grzbiecie Dziadka Gixa... Spokojnie, maszyna da radę, o to akurat jestem spokojny. Jednak pamiętając ból przemieszczania towarzyszący eskapadzie bieszczadzkiej i korelując te wspomnienia ze świadomością tego, że młodszy (ani sprawniejszy, niestety) od tamtej pory się nie stałem... Dochodzę do wniosku, że przygotowanie do tej wycieczki będzie mnie kosztowało, poza godzinami warsztatowymi, sporo wylanego potu...
LwG. Chyba już najwyższy czas okurzyć hantle.
P.S. Nieustająco i gorąco zapraszam na „Kaskiem w mur”. Czytajcie, komentujcie, lajkujcie.
Komentarze : 5
->Śniadanie: Ze względu na wiek Gixa, oraz znikomą ilość oryginalnie utrzymanych egzemplarzy w obiegu, raczej nie spodziewam się zalewu opcji w katalogach akcesoriów.
Mogę oczywiście sam sobie narysować, a potem wykonać co narysowałem, ale to jednak dodatkowa robota, wbrew pozorom wcale spora, bo konieczne byłoby też wymienienie stelaża czachy oraz "czachy właściwej" na kastomowe (czyt. samoróbne).
A wszystko to blednie wobec mojej niepohamowanej chęci zachowania maszyny w stanie możliwie bliskim oryginalnemu.
Chociaż... Kto wie, może, jak czasu na wiosnę wystarczy, zmajstruję jakiś zestawik do szybkiej, acz odwracalnej konwersji na prawie - turystyka.
EasyXJRider ----)> Nie da się przeprowadzić jakiś drobnych zabiegów poprawiających komfort jazdy? Wiem, że ścig zostanie ścigiem i nie do długich dystansów go stworzono. Akcesoryjne, troszkę wyższe kierownice? Wiem, że do CBR takie istnieją.
->OleOle: Dzięki za zaproszenie do wspólnego podróżowania, ale o tej porze roku na południu jest dla mnie zdecydowanie za ciepło.
Jeżeli do bólu przemieszczania miałoby jeszcze dojść gotowanie co wrażliwszych części ciała, nie dałbym rady...
->Śniadanie: Zaproszenie wciąż aktualne. Przebudowa Czarnej Ciuchci potrwa jeszcze z rok, więc kiedy nie zawitasz, coś tam będę dłubać.
EasyXJRider ----)> Ja tego nie lubię, ja to kocham! Muszę kiedyś zobaczyć Cię na żywo przy pracy. Może moje lewe ręce coś podłapią. I w ogóle ta terminologia mi się podoba: szkiełkowanie, piaskowanie....
Po takiej wycieczce będziesz miał nową ksywkę: Pomorski Masochista i Bohater. :-)
Trzymam kciuki!
PS. Kryzys wieku średniego to dopiero po siedemdziesiątce się zaczyna.
Jeśli wybierasz się na bałkany w pierwszej połowie czerwca to możemy się zgrać :)
Archiwum
- grudzień 2014
- październik 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (72)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)