29.01.2014 13:55
Czerwona alternatywa.
Całkiem niedawno pisałem już o temacie. Zgodnie z sugestią jednego z komentujących (pozdrawiam) pogrzebałem trochę w temacie i rzeczywiście, nie jest do końca tak jak pisałem. Jest jeszcze gorzej, w aspekcie tego co się dowiedziałem, „Kolibki” wychodzą jeszcze mniej korzystnie.
Mógłbym poświęcić ten wpis na dalsze punktowanie zaistniałej sytuacji, zżymać się i tym podobne, ale jako urodzony optymista, napiszę o pozytywnym elemencie całego zamieszania.
W przywołanym już
wpisie wspominam o grupie ludzi, którzy jednak postanowili
trzymać się tradycyjnej daty, do której przyzwyczaiły nas
Moto Mikołaje. Zaledwie na kilka dni przed akcją, skrzyknęli się
poprzez forum trójmiejski motocyklistów,
zorganizowali zbiórkę pieniędzy i prezentów, po
czym z całym tym majdanem ruszyli w objazd po szpitalach i domach
dziecka. A wszystko to przy wyjątkowo niesprzyjającej aurze.
Bez rozgłosu, niewielką grupą, bez parady... Po prostu
zrobili swoje. Tym samym niejako powrócili do korzeni
oryginalnej imprezy, bo właśnie tak Moto Mikołaje wyglądały
„u zarania”.
Warto też
wspomnieć o skali tego, co udało się zebrać, a wygląda na to, że
wcale niemało, bo więcej, niż „oficjalne” Moto
Mikołaje. Wygląda, bo o ile „partyzanci” już dawno
się rozliczyli, to wzorem poprzedniego roku, o rozliczeniu
„oficjalnych” ani widu, ani słychu. Co chyba nie
wróży dobrze – ale to dygresja.
No
dobra, konkrety. „Partyzanci” zebrali 22 457,41
złotego. Wydali 21 407,97 złotego, pozostała kasa będzie
wykorzystana w kolejnej akcji. Ani złotówka nie trafiła na
cele inne niż dobroczynne. Każdy jechał za swoje, włączając
samochody obstawy – a te były potrzebne, bo niektóre
prezenty dla dzieciaków były zbyt duże na transportowanie
motocyklami...
Natomiast, żeby nie było wątpliwości co do przejrzystości kwestii finansowych, wszystko było robione poprzez fundację „Trzeba Marzyć”. Szybko, czysto, konkretnie i zgodnie z prawem.
Wrócę jeszcze do zebranej sumy. Jak wspomniałem, „partyzanci” mogli zebrać co najmniej tyle, co „oficjalni”, a przy okazji te dwie sumy razem dają mniej więcej tyle, co zbierano wcześniej. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że po zamieszaniu z oficjalnymi MM, coś jakby połowa dotychczasowych uczestników wypięła się na imprezę (co zdaje się potwierdzać frekwencja) i ich pieniądze wypłynęły u „nieoficjalnych”. Tak to widzę.
Cóż, chyba warto by było, żeby pewne osoby przemyślały sobie całą sytuację, najlepiej zaraz po rozliczeniu się, na które wciąż czekamy. Wciąż mam nadzieję, że do tego dojdzie i że zdarzy się cud. Otóż chciałbym, aby ludzie z „Kolibek” doszli do wniosku, że może warto wrócić do sprawdzonych wzorców i pogadać z „partyzantami”. A ci drudzy, żeby nie odrzucili zaproszenia. I żeby wyszło z tego coś jeszcze lepszego, niż widzieliśmy do tej pory.
I żeby wspaniała idea nie rozmieniła się na drobne, akurat w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło. Nie chcę, żeby było „jak zwykle”.
Z takim marzeniem Was pozostawię.
LwG.
P.S. Więcej moich (i nie tylko) tekstów na Kaskiemwmur.pl
Archiwum
- grudzień 2014
- październik 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (72)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)