18.05.2012 22:19
No i się zesryło...
W moim własnym odczuciu, dało się od 12 marca. Wtedy odebrałem maszynę od mojego mechanika i rozpocząłem regularne dojazdy do pracy (taka jest moja osobista definicja sezonu: Trwa, dopóki regularnie dojeżdżam motocyklem do pracy).
Bywało, że kiedy wschodziło słońce, jasność zastawała Czarną Ciuchcię na drodze, pośród białych od szronu pól i łąk. Bywało, że ruszałem do pracy przy minusowej temperaturze, a raz nawet w drodze zaczął padać śnieg... Wtedy też odpuściłem jeden dzień. Chociaż do pracy dotarłem, to zważywszy na nieustające tego dnia opady śniegu, poprosiłem kolegę o podrzucenie do domu.
Po drodze do cieplejszych czasów zdarzały się drobne ulewy, przetrwałem wszechobecny, zalepiający wizjer pył błotny podrywany z dróg za sprawą wszechobecnej Euro-sraczki remontowej. Bywały dni, kiedy nawet na czwórce agresywniejsza redukcja gazu powodowała uślizg tylnego koła, a mimo to w nic nie przywaliłem, nie wyłożyłem maszyny i zawsze zatrzymywałem się tam, gdzie planowałem. W końcu aura przestała przypominać uprzejmość urzędniczki skarbowej z bólem zęba, kilka razy wyskoczyłem nawet poganiać po „moich własnych” odcinkach specjalnych (zima obeszła się z nimi łaskawie), a pogoda długiego weekendu dała przedsmak pełni sezonu...
Żeby było jasne: Nie jestem żadnym hardcorem, w Finlandii widywałem takich, dojeżdżających do pracy po śniegu i łojacych powerslidami na każdym winklu (szczena mi kiedyś opadła na widok gościa na Transalpie – co on wyczyniał...). Ponadto, nie uważam się za lepszego od innych z powodu dwa czy trzy miesiące dłuższego sezonu. Są inne rzeczy, z długości których mógłbym być dumny ;-). Cel tego przy-długiego (znowu..) wstępu jest nieco inny.
Otóż, gdy już cieszyłem się wizją jazd bez syberyjskich ocieplaczy, przeciw-deszczówek i parowania okularów pod kaskiem, a w perspektywie dwutygodniowej miałem moto-wypad z braćmi w góry... Moje hamowanie silnikiem okazało się skuteczniejsze niż hamulce w czerwonej Fieście, lub refleks jej kierowcy...
Starszy pan zza kółka okazał się (póki co) bardzo uprzejmy, obyło się bez wzajemnych docinków i nieprzyjemności. Nawet poprosił, żeby mu pomóc w napisaniu oświadczenia, bo on bez okularów słabo widzi... Chyba byłem w szoku, bo wtedy wydało mi się to zabawne. Ale teraz... No ja chędożę, sezon się rozkręcił, zimne dni odchodzą, nawinąłem blisko 4 tysie w warunkach średnio sprzyjających bezszkodowości po to, żeby teraz rzucać mięchem na widok potrzaskanej XJR-y. I czekać na łaskawe pojawienie się „rzeczoznawcy” z firmy ubezpieczającej feralną Fiestę, który to „rzeczoznawca” w dupie ma terminy wyznaczone przez jego własnego pracodawcę, który to pracodawca z kolei „może mi jedynie zalecić cierpliwość”. Coś mi mówi, że mój następny wpis nie będzie o niczym miłym. Ale obiecuję, że otwartym tekstem wyłożę nazwę ubezpieczyciela.
LwG. Nie dajcie się czerwonym Fiestom.
P.S. Jak ja Wam k..wa zazdroszczę...
Komentarze : 9
Ależ oczywiście, nigdy bym nie próbował nastawać na życie Ciuchci!. Mój bandzior się już zwyczajnie nie nadawał - wyszedł z dzwona w zdecydowanie gorszym stanie niż ja ;)
Dzięki wszystkim za słowa otuchy. Zasięgnąłem języka na temat ubezpieczyciela i powodowany opinią o nim i jego metodach, przekazałem sprawę odpowiedniej firmie. Czekamy na ruch ubezpieczalni, sprawę oczywiście opiszę. A Czarna Ciuchcia ma u mnie dożywocie, co nie wyklucza drugiego moto :-)
Ubezpieczyciel na wypłatę odszkodowania ma 30 dni od zgłoszenia szkody i nic się nie da z tym zrobić. Mi po dzwonie wypłacili 27 dnia, a 28 już objeżdżałem nowy motocykl ;) Nie będzie tak strasznie ;)
Ja natomiast wpierniczyłem się w dobrze znaną mi dziurę na dobrze znanym mi odcinku drogi ponieważ farmer miał w dupie to ze ciągnie przyczepe która to podczas pokonywania zakrętu częściowo znalazła się na moim pasie, odruchowo szukając sobie miejsca znalazłem się na trajektori tejze dziury. Przednie koło jakoś sobie poradziło za to tył podbiło do góry,po wylądowaniu moto postawiło bokiem a dalej to już wiecie co się dzieje. Całe szczęście ze prędkość była nieduza i moto straciło prawa stronę a ja dumę ale i kolejne doświadczenie nabyte wraz z kilkoma silnikami. Ciesz się ze wszystko się tak skończyło, części dla siebie na akegroszu niekupisz, a nawet jak coś znajdziesz to do moto wychodzi taniej, mi niewątpliwie gnaty i skórę uratowało kombi i buty, natomiast wiadomo, portfel nie studnia i dno ma. Powodzenia dla wszystkich którzy zapoznali się z moto literkami "f" i "G" fizyka i grawitacja to jedno i to samo nigdy oddzielnie i zawsze boli jak się o tym zapomni.
Nie martw się, z motocyklami tak już bywa, że skubane z własnej lub innych fiest woli stają na chwilę w sezonie. No, po prostu sezonowość tak ma (nawet przy najdłuższym sezonie). Ty dzwon, ktoś gleba, a jak mnie z nieznanych powodów przedni błotnik odłączył się od pozostałej części maszyny i poleciał w przód 20 metrów (banalne), to też się okazało, że cały lipiec z głowy. Jeszcze zaliczysz pocenie się pod ubrankiem w tym roku, gwarantuję :) Uważaj z podawaniem nazwy, zbierz atuty, żeby nie szorować korytarzy sądów, chyba że masz dobrego prawnika, albo - daj Panie - sam nim jesteś. Trzymaj się.
Siemka. Tak samo jak Ty zaczynam sezon szybciej i kończę go później niż inni. Zdążyłem pojechać na rozpoczęcie do Mnikowa z sąsiadem i znajomymi, a następnie 2 tyg później zaliczyłem dzwon... Teraz najładniejsza pogoda, żeby smigać na moto, na dworze słychać ryk rzędówek i V-ek, a ja siedzę w domu i wpatruję się w rozwalony sprzęt... Na szczęście (lub NO, BO INACZEJ TO...) moto wiele nie ucierpiało (jeśli można to tak ująć) i w kolejną trasę wyruszę już przyszły weekend... Mimo wszystko boli portfel i duma. :)) Pozdrawiam, życzę szybkiego powrotu na moto i szerokości, kolego. :-)
Mito 125 rider ;))
Oh Shit!! :-( Trzymam kciuki.
Łączę się z Tobą w bólu i współczuję. Powodzenia w walce z ubezpieczycielem.
Archiwum
- grudzień 2014
- październik 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- listopad 2013
- październik 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- lipiec 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- październik 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (72)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)