Najnowsze komentarze
czopkizdup do: Wbrew prawom fizyki.
"Łamanie praw fizyki". Prawa fizy...
http://ataman.junak.net/
Zbycho_Jura do: No i wuj, że Hyosung!
Ja już o tym pisałem - ale wspomnę...
yamaha xj600n do: No i wuj, że Hyosung!
wszyscy tzw.znawcy pewnie jeżdżą a...
AAAaaaAAaa do: Czerwona gorączka.
"Ma to coś wsþólnego z gausow...
Więcej komentarzy
Moje linki

08.09.2012 23:47

Ja, przypier...lacz - Ja, hejter.

Zdarzyło się kiedyś, że „zwąchałem” się z dwoma ludźmi jeżdżącymi wyraźnie lepiej ode mnie. Cóż, akurat o to nie trudno, taki ze mnie Rossi, jak z Ryszarda Kalisza baletnica.

Jakoś dotrzymywałem kroku, głównie dzięki kurtuazji nowych znajomych. Przy pierwszym uzupełnianiu płynów, kurtuazja postanowiła rozprostować nogi i poszła sobie na spacer. Korzystając z z tej nieobecności, nowi koledzy wyjaśnili mi, jak beznadziejnie jeżdżę po zakrętach i w jakich ilościach popełniam głupie błędy. Słuchałem z rosnącymi oczyma, przerażony skalą krytyki tej mojej beznadziejności. No, żeby tak mi dowalać, mnie – nowemu w towarzystwie! Ale nie dałem im tej satysfakcji i nie wyskoczyłem z propozycją odpowiedniejszej (takiej czarnej) miejscówki dla ich przysrywek. Zamiast tego dopytałem o szczegóły i poprosiłem o dalsze korekty podczas kolejnego postoju. Tak, wiem, jakiś dziwny jestem.

Jedziemy sobie kiedyś, dwaj koledzy z pracy i ja, na pojeżdżawkę kaszubsko – kociewską. Niedaleko Przywidza, na dosyć ostrym prawym prowadzący spóźnia wejście w zakręt, a na dodatek z uporem godnym lepszej sprawy, broni się jak może przed nieco głębszym złożeniem maszyny. Wynosi go. Na szczęście obywa się bez strat, a całe zajście omawiamy w okolicznościach relaksacyjno – nadjeziornych, nie zostawiając na koledze suchej nitki za ten manewr. W sumie, mógłby nam przywalić, bo to jednak były karateka. Ale nie, przyznaje nam rację! Znaczy, też jakiś dziwny.

Niedawna wycieczka w Bieszczady: Podczas jednego z tankowań zwróciłem towarzyszowi podróży uwagę, że wyprzedzanie na przejściu dla pieszych i na dodatek po lewej stronie wysepki, to pomysł co najmniej wujowy. Jakoś się nie obraził, do celu podróży dotarliśmy wciąż w dobrych nastrojach. Tutaj, w atmosferze zielonych wzgórz zaliczam głupią parkingówkę. O skali mej głupoty przekonał mnie adekwatny komentarz kolegi, który to powinienem był uznać za odegranie się na mnie za wcześniejszą o jeden dzień uwagę o wyprzedzaniu. Zamiast tego, uznałem trafność jego obserwacji. No, do jasnej cholery, czy ja już nie znam normalnych ludzi?

Tak, piję do niedawnej „zadymy” w komentarzach pod wpisem jednego z nowych kolegów po blogu. Dostało mi się (ale nie tylko mnie) za negatywnie zabarwiony komentarz, a na dodatek mnie szczególnie, za błąd ortograficzny w moim komentarzu. Cóż, nie twierdziłem nigdy, żem nieomylny, ale o tym za chwilę.
Właściwie, powinienem przejść nad sprawą do porządku dziennego i opublikować dzisiaj wpis o sprzedawaniu testów motocykli. Jednak zjawisko to jest, moim zdaniem, symptomatyczne. Za każdym razem, kiedy pojawia się nowy blogger i zaczyna od fatalnych (niestety) wpisów, kilku z nas wytyka mu to. Wzbudzamy tym samym falę oburzenia, gdzie odmawia się nam prawa do wytykania błędów i „zjechania” słabego pod każdym względem tekstu. W związku z powyższym, mam kilka przemyśleń:

Po pierwsze: Publikując wpis chcę, żeby był czytany. Miejscem tekstów „do szuflady” jest właśnie szuflada.

Po drugie: Wystawiając coś na widok publiczny, wystawiam się na oceny i komentarze. Jeżeli nie chcę, żeby było komentowane / oceniane, piszę „do szuflady” – patrz punkt pierwszy.

Po trzecie: Jeżeli chcę, żeby moje teksty były czytane, czytam teksty innych. Jeżeli nie chcę – patrz punkt pierwszy.

Po czwarte: Jeżeli czytam Twój tekst, oceniam go. Jeżeli nie chcesz, żebym go oceniał, patrz punkt drugi.

Po piąte: Jeżeli ocenię Twój tekst nisko, zawsze uzasadnię to komentarzem (wystawianie „laczy” bez zostawienia komentarza uważam za tchórzostwo). Jeżeli nie chcesz, żebym komentował Twój tekst, patrz punkt drugi.

Do jasnej cholery, te sprawy są dla mnie tak oczywiste, jak pusty zbiornik Dziadka Gixa 330 kilometrów po tankowaniu! No, ale ja dziwny jestem.

Teraz kwestia robienia błędów przez krytyków. Błędy robi każdy, w tym i ja, oczywiście. Co gorsza, zdarza mi się je przepuścić do publikacji. Bywa, że jestem za to upomniany, jak swego czasu przez „Pana Wiewiórkę” (szkoda, że już tu nie pisze). Wtedy poprawiam błąd (jeżeli mam możliwość edycji) i przyznaję się do niego w komentarzu – kto chce, niech sprawdzi. Więc aby zasadzie stało się zadość: tak, napisałem czcionka w sposób pokraczny, przez „trz”. Ale, czy to pozbawia mnie prawa do napisania, że tekst jest fatalny, skoro jest? Czy trzeba jeździć jak słynny Valentino, aby wytknąć komuś błędy w pokonywaniu zakrętów? A może do wytknięcia ciotce fałszowania podczas weselnego karaoke, sam muszę wydawać odgłosy paszczowe, jak sam Pavarotti? Skoro już słyszysz, że piszesz / jeździsz / śpiewasz fatalnie, to może rzeczywiście tak jest i po prostu ktoś Ci to powiedział? I weź pod uwagę, że przyznanie się do błędu to pokazanie, że jest się mądrzejszym, niż się było. Czasami warto.

I jeszcze jedno, wstawianie na bloga tekstów skleconych byle jak i bez poszanowania jakichkolwiek zasad języka ojczystego, to jak podawanie gościom na proszonym obiedzie niedogotowanych, niedoprawionych i niedokończonych posiłków na styropianowych talerzykach. Uważam to za brak szacunku, w naszym wypadku do pozostałych uczestników życia riderblogowego. Nie szanujesz innych, oczekuj wzajemności. No, ale jak już wspominałem (nie raz), ja jestem dziwny.

 

LwG. Bez krytyki nie byłoby postępu.

Komentarze : 15
2012-09-11 21:14:59 EasyXJRider

->Kolacja: W zasadzie, to S-Fighter już Cię podsumował. Poza tym, zgoda - skończmy to.

->MarkoVII: No, właśnie o to chodzi. A poza tym wielkie dzięki, moja próżność została mile połechtana.

->Przypadkowy_motocyklista: Jakoś w parze z niedouczeniem, zwykle chadza interpretowanie każdej krytyki jako przypier..nia. No, na miękką dupę niedouków nie poradzę. Trudno.

->MotorheaD: Mogłem, ale litościwy jestem. Dzięki.

->S-Fighter: Pełna zgoda. Dzięki.

->Morham: Czy to znaczy, że mogę się teraz obnosić z koroną naczelnego krytykanta?
Co do dysortografii: Stwierdzono u mnie coś takiego. Dawno temu, po serii dokładnych testów psychologicznych. Działo się to w czasach, kiedy szkoła była szkołą, a nie przechowalnią leserów. Papierek mogłem sobie (za zwyczaj) w dupę wsadzić, bo żadna nauczycielka o takiej dysfunkcji nie słyszała, więc słownik ortograficzny kułem na pamięć. Znaczy, da się. Ale dzisiaj, to byłoby pewnie naruszenie praw ucznia... I potem mamy takie wpisy, a nawet felietony w prasie drukowanej...

2012-09-10 22:51:15 morham

Db, że ktoś zajął moje miejsce naczelnego krytykanta na tym blogu... przynajmniej gromy nie lecą na mnie.

Zgadzam się z Twoim zdaniem i jako podsumowanie zacytuję podpis kolegi z forum DOC.

"Stosując się do zasad ortografii i interpunkcji, wyrażam szacunek wobec czytających moje posty.
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją, dysortografią itp. jest jak szpanowanie małym fiutkiem".

2012-09-10 13:17:59 S-Fighter

@kolacja. Na prawdę myślisz, że przytyk do Twojego komentarza był spowodowany tylko zamianą jednej literki?

2012-09-10 07:48:40 MotorheaD

Lepiej przypier..lić nie mogłeś :) Nic dodać nic ująć.

2012-09-10 05:37:38 przypadkowy_motocyklista

@ przypierdalanie vs konstruktywna krytyka.

Człowiek tak już ma, że jak słyszy słowa krytyki, to odruchowo ustawia się w pozycji obronnej i idzie do okopów, z mocnym przeświadczeniem, że właśnie spotkał odwiecznego wroga. Ten odruch da się przemóc, ale wymaga to sporego wysiłku i prawde mówiąc oczekiwanie takiej postawy od większości populacji jest bardzo pobożnym zyczeniem.

To co działa o niebo lepiej (i na czym zresstą opierają się najnowsze systemy nauczania różnych różnistości) to podawanie komentarzy w kombinacji pochwała/krytyka. Tak sobie myśle, że gdyby dorian usłyszał cos miłego, zanim zostanie zjechana jego specyficzna interpunkcja i generalny niedostatek akapitów, to może nie poszedłby zaraz na wojnę z "czepialskimi bucami", tylko podziękowałby za sugestie i wziąłby je sobie do serca.

No ale tak nas wychowano, więc przemóc odruch pt. "zjebka" jest bardzo ciężko. Ale pod każdym względem sie opłaca.

2012-09-09 23:11:26 MarkoVII

I tak od wieków, chodzi nam o to aby język giętki powiedział to co pomyśli głowa.
Z wielką przyjemnością czytam Twoje teksty. Nie zawsze zgadzam się z Twoimi spostrzeżeniami, ale zawszę czerpię przyjemność z pisanego słowa. I chyba właśnie o to chodzi w blogach.

2012-09-09 22:52:50 kolacja

Easy aleś Ty chłopie pedancik stylistyczny blog fajny i ciekawy ale z błędami stylistycznymi będzie czasem ciekawszy od tego bez błędów oczywiście nie chodzi o byki w każdym słowie w pośpiechu napisałem poprawna zamiast poprawnE i szybko wysłałem i od razu wiedziałem że będzie wielkie halo o tą literkę proponuje skończyć tą paplaninę o stylistyce bo to zaczyna się robić nudne niech każdy pisze jak ma ochotę a inni jak im się nie podoba niech nie czytają.Ale mi dokopałeś tymi wagarami normalnie trauma.. tak czasem chodziłem na wagary z polskiego a Ty zawsze byłeś tym jedynym z całej klasy co zostawał i czekał na panią...no ale teraz zostałeś sławnym blogerem opłaciło się duma rozwala nie ma co toż to normalnie Mickiewicz się może schować.

2012-09-09 21:10:32 EasyXJRider

->Klurik: Skoro już jesteśmy przy kuźnianych metaforach: Brudny młotek (czy raczej młot) to dzierżył Wiewiór (już tu przywołany). I rzeczywiście, wbijał gwoździe po mistrzowsku. Z kolei młotek, o który się rozchodzi, miał luźny, rozpęknięty trzonek i poważnie ukruszony bijak. Brud i rdza były tam najmniejszymi problemami. Jeżeli komuś w warsztacie zwrócę uwagę, że powinien wymienić taki młotek, to źle?
P.S. I ja też jestem tu z powodu motocykli, tak jakoś wyszło. Ale możemy pogadać o przycinaniu winorośli, albo szkodnikach dębów ;-). Co Ty na to?

->S-Fighter: W zasadzie, to podsumowałeś cały mój przydługi wywód jednym zdaniem.

->Kolacja: No, co kto lubi. Parafrazując S-Fightera, nie mam w zwyczaju godzenia się na bylejakość. I jakie lamenty, odgryzam się, ot co ;-).
P.S. Twój komentarz każe przypuszczać, że razem z pewnym autorem chodziliście na wagary z Polaka... Zaskakująco zbliżone.

2012-09-09 19:56:13 kolacja

Po pierwsze...ten tekst powinien zostać w szufladzie...nie wiem do kogo te płacze i lamenty pisanie czegoś takiego w blogu to absurd wole treści nie poprawna stylistycznie ale jednak do poczytania a nie nowy kodeks blogowy pozdr

2012-09-09 19:10:32 S-Fighter

Całkowita zgoda. Nie dla bylejakości!

2012-09-09 15:07:19 klurik

Nie wiem jak pozostali, ale ja wpadam tu głównie poczytać o motocyklach i dookoła motocykli. Chyba szczęki Wam nie opadną, a oczy nie wyjdą z orbit, jeśli powiem, że bywam tu dla motocykli i poszerzenia swoich moto-horyzontów, a nie dlatego, panowie, że któryś z Was wielkim poetą był.

Owszem, przyjemniej się czyta poprawnie spisane historie, ale daleki jestem od odrzucania treści ze względu na braki interpunkcyjne.

Ktoś powie, że język jest dla niego wszystkim, kto inny odpowie, że jest niczym więcej jak tylko specyficznym narzędziem, które ma wykonać zadanie jakim jest przekazanie myśli innej osobie. Brudny młotek też wbija gwoździe.

2012-09-09 12:04:36 EasyXJRider

->Seraph: Dzięki.

->Dawid etc: Wszyscy (chyba) chcemy wskazówek, jak jeździć lepiej. Dla czego przy pisaniu to już nie jest takie popularne? Nikomu nie powiem: "Nie pisz", ale zawsze (jeżeli uznam, że warto) powiem: Piszesz źle, popraw to/tamto". A szkoła powszechna daje każdemu szansę na zdobycie podstawowych narzędzi w piśmiennym wysławianiu się. Nikt nie musi "odkrywać Ameryki" i tworzyć nowych retoryk/gramatyk/ortografii, bo też nowych "Dukajów" pośród nas nie ma. Przynajmniej ja sobie nie roszczę takowych pretensji.
Wracając do przyswojenia podstaw w szkole, Tobie, mnie i wielu innym jakoś wystarczyło. Jak wychwytuję kilka błędów w tekście, przechodzę nad nimi do porządku dziennego. Gargantuiczne ich nagromadzenie powoduje u mnie adekwatny komentarz, który (mam nadzieję - płonną?) zostanie potraktowany jak rada, a nie przypier..nie. No, tak mam.

->Śniadanie: W zasadzie odpowiedź, jaką dałem Dawidowi, w znacznej części kieruję i do Ciebie. Co do zmieniania ukonstytuowanego człowieka, to literatura zna przypadki ledwo-piśmiennych, którzy to za sprawą uznania sugestii innych i sporej pracy, zostawali uznanymi autorami. I nie przeszkodziła im w tym nawet społeczna stygmatyzacja (oczywiście, ulatniająca się po osiągnięciu światowego sukcesu). Nie szukając daleko (i zachowując właściwe proporcje), zanim zacząłem się tu udzielać moja edukacja filologiczno - językowa zakończyła się na szkole średniej, a stwierdzam nieskromnie: Radzę sobie z pisaniem nie najgorzej.

2012-09-09 07:35:42 sniadanie

Podpisuję się pod Twoim tekstem. W połowie. Ludzie, mimo iż podobni, są różni. Nie wszyscy posługują się językiem polskim z precyzją równą Twojej, a mimo wszystko chcą swoje emocje związane z - jak w wypadku riderblog - motocyklowaniem uzewnętrznić. I robią to, jak potrafią. Rzeczywiście, pojawiają się tu teksty, które czyta się trudno oraz takie, których czytać się po prostu nie da. I nie czytam ich. Nie pouczam i nie nawracam ich Autorów, bo człowieka już ukonstytuowanego po prostu nie zmienisz.
Napisz o sprzedaży testów motocykli.
PS. Dobrze, że nie podpierasz się już tezami behawiorystów z krajów motoryzacyjnie lepiej rozwiniętych niż Polska.

2012-09-09 02:01:00 dawid etc

Marzy mi się, żeby się przejechać za kimś bardziej doświadczonym ode mnie i obserwując go, pozbyć się nadmiernej obawy. Nadmiernej. Nie tej płynącej z rozsądku, czy przepisów ruchu drogowego. Zdarzyło mi się wieki temu załapać na grę w zespole, w którym gość, choć mój równolatek, miał poziom o dwa nieba wyższy. Ile się przy nim nauczyłem bez bólu, to ja sam wiem. A co do blogowania: jak ktoś ma treść, a nie do końca opanował formę, wchłaniam treść, poważnie. Jasne, że na blogu nikt nie pisze do szuflady, jasne, że mógłby robić spację po kropce, a nie przed. Ale mnie jakoś treść ciekawi i cieszę się, że tym się ze mną dzieli. Był tu kiedyś bardzo młody skuterzysta, Kuba mu chyba było, którego krytyka zjadła. Dla mnie pisał jak - z zachowaniem wszelkich proporcji - autorzy Starego Testamentu, którym przyszło sprawy nie do końca zrozumiałe na ludzką mowę przeinaczać. Pamiętam to jego "dziwiłem się", co miało oddać zachwyt nad kilkoma lśniącymi cruiserami. Dajmy się ludziom wygadać, wszak dobrze, że chcą, coś ich przepełnia i wypływa - jeśli nie jest to obraźliwe - ach, kochamy formę, pewnie, ale zachęcajmy. Natomiast co do braku szacunku, to zgadzam się z Tobą w tym sensie, że jak kto nie ma czegoś ciekawego do opowiedzenia, to niech lepiej zmilczy na wieki :)

2012-09-09 01:50:03 Seraph

Co jak co, ale w 100% zgadzam się z ostatnim akapitem - pisanie na odwal, bez interpunkcji czy ortografii to brak szacunku dla czytających (i aż się prosi dopisać "patrz punkt pierwszy" ;>)

  • Dodaj komentarz